wtorek, 17 grudnia 2013

wtorkowe motywacje :)

W weekend zabierałam się za pisanie posta, ale jednak nie dałam rady.. Wiadomo, że życie rzeczywiste jest ważniejsze od bloga, przynajmniej dla mnie, a że Święta coraz bliżej...
W sobotę wybrałam się pobiegać. Był to mój pierwszy bieg w dzień, a dokładniej od rana, bo zawsze biegam wieczorem, tak żeby mnie nikt nie widział (haha). Jednak przełamałam się i było nawet fajnie. :))

Założyłam osobny folder, do którego wrzucam wszystkie zdjęcia, które mnie w jakiś sposób motywują.. Postanowiłam kilka z nich wrzucić na bloga, może komuś się spodobają.. :)








                        Pod choinkę chciałabym dostać takie piękne butki do ćwiczeń. :))


A na koniec trochę humoru. :)














NIE PODDAM SIĘ!

sobota, 7 grudnia 2013

pomocy?

No i nadszedł ten czas, że spadł śnieg (trochę dużo śniegu), ulice i chodniki pokryły się kilkucentymetrową warstwą morderczego lodu, a do tego w całej Polsce szaleje sobie Ksawery.. (Och, jak tu nie kochać zimy?!) Póki co nie wybrałam się jeszcze na bieganie po śniegu i lodzie, bo bieganie w takim wietrze raczej do przyjemnych i bezpiecznych nie należy. Ale dzisiaj jest już trochę spokojniej, więc może jutro już dam radę wyskoczyć w zaspy. :)

A co do tytułu..
Ostatni raz mierzyłam się dwa tygodnie temu (a ważyłam w październiku). Od tego czasu ćwiczyłam codziennie, jadłam według diety, więc dzisiaj weszłam zadowolona do łazienki i zaczęłam się mierzyć, a kiedy to zrobiłam i porównałam wyniki, to myślałam, że tą, w sumie niczemu winną miarkę rozerwe na strzępy! Od dwóch tygodni centymetry nie spadły z żadnej części ciała, a w niektórych miejscach, chyba ich nawet przybyło..
Fakt, że mierzyłam się po śniadaniu.. ale zjadłam na nie płatki z mlekiem i kromkę ciemnego chleba z miodem, więc od tego posiłku brzuch by mi nie urósł, a tym bardziej uda?!
Wkurzona, poszłam do miasta po baterie do wagi, ale oczywiście wróciłam do domu po dwóch godzinach, spędzonych w sklepach. Odpaliłam moje narzędzie tortur, i czekam na wynik. sprawdzam trzy razy czy aby na pewno dobrze wyświetliło cyfry. No więc okazało się, że przez ten miesiąc ćwiczeń, zamiast schudnąć, przytyłam kilogram !!!

Ech, nie mam pojęcia co się dzieje. Zrobiłam rachunek sumienia, i grzeszkami, które mogły przyczynić się do zatrzymania są:

1. Podjadanie świeżych bułeczek: prawie codziennie, w drodze do domu, wstępuje do sklepu i kupuje sobie jedna albo dwie świeże, pszenne bułeczki, ale czasami też zdarzyło mi się w domu zjeść coś nadprogramowego, więc jednak moja dieta nie była tak idealna.. :(

2. Za mało wody: nie od dziś wiadomo, że piję za mało.. czasami jest tak, że przez cały dzień wypije tylko herbatę do śniadania, i herbatę do kolacji.. A to jest zdecydowanie za mało, i ja to bardzo dobrze wiem..

3. Za mało snu: nie wiem czy to może mieć jakiś wpływ, ale faktem jest, że od jakiegoś czasu później chodzę spać, i śpię po 7 godzin, a w weekendy kładę się o 3 i wstaje o 12.. A powinnam spać 8 godzin i kłaść się o rozsądnej porze, a nie nad ranem.. :)

Przez ten tydzień chcę zrobić taki mały test.. Będę jeść wszystko tak, zgodnie z dietą, bez żadnego podjadania, i będę starała się pić, przynajmniej ten litr wody dziennie. A do tego, spanie 8 godzin, a nie 6 Jeśli mimo to nie schudnę, wybiorę się w końcu do innego dietetyka. :)

 A teraz biegnę wykonać CARDIO POWER & REISTANCE.. :))
















 NIE PODDAM SIĘ.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

(2) Fit Test i pierwsze minusowe bieganie, a jak! :)

No więc minęły już dwa tygodnie mojej przygody z Insanity. I z dumą mogę powiedzieć, że nie opuściłam (jeszcze) żadnego treningu! Jedynie parę razy zamieniłam kolejność dni. Narazie nie mogę porównać spadku wagi, o ile taki jest, bo moja waga nadal jest bez baterii, ale jutro wyskoczę do kiosku po nie i w weekend możliwe, że pochwalę się tutaj. :) Ale mogę porównać sobie ilość wykonanych powtórzeń w Fit Teście. A więc :

SWITCH KICKS             80   84
POWER JACKS              38    48
POWER KNEES              78   74
POWER JUMPS               34   48
GLOBE JUMPS                  8   11
SUICIDE JUMPS              11  12
PUSH-UP JACKS             15 15
LOW PLANK OBLIQUE 40 54


Niektóre ćwiczenia, np. push-up jacks nie są moimi ulubionymi, bo ledwo radzę sobie ze zrobieniem pełnej pompki, więc.. :))
Ale jest różnica i to jest najważniejsze!


 Dzisiaj też wybrałam się na (pierwsze) bieganie przy minusowej temperaturze. Chciałam sprawdzić czy sobie poradzę. Chociaż zmarzluchem nie jestem, to bałam się trochę, bo wcześniej nawet sobie nie wyobrażałam, że zimą, przy minus pięciu stopniach można iść na spacer, a co dopiero biegać.
No więc poszłam.. i pobiłam swój 'rekord'. Pierwszy raz biegałam non-stop przez 30 min (haha!)
i to w takie zimno. Szczerze, spodobało mi się to. :) A najbardziej miny przechodniów i kierowców, kiedy ich mijałam. Haha :)


















     NIE PODDAM SIĘ.

niedziela, 24 listopada 2013

Insanity

Dzisiaj mija pierwszy tydzień, mojego małego wyzwania. A mianowicie, rozpoczęłam treningi INSANITY. Treningi rozłożone są na 6 dni, od poniedziałku do soboty i niedziela wolna, ale wczoraj sobie odpuściłam, bo nie czułam się najlepiej. Ale po napisanie tego posta, biorę się od razu za spalanie dzisiejszego ciasta i nadprogramowej ilości mandarynek.. :D

A wracając do minionego tygodnia.. Cały tydzień wytrwałam, nie jedząc słodyczy i ćwicząc.. Więc, gdy przyszła sobota, czyli czas na ważenie i mierzenie, po obudzeniu od razu pobiegłam do łazienki z miarką i moim notesikiem. Okazało się, że centymetry w ogóle nie zmalały, a w wadze jak na złość wyczerpała się bateria! :( No, ale ważne, że ja czuję się od razu mniejsza, lżejsza, ale czuję też mięśnie brzucha. :)

















NIE PODDAM SIĘ.

niedziela, 17 listopada 2013

Księżyc, a odchudzanie

Jak już wiadomo, księżyc wpływa na przypływ i odpływ oceanów, wzrost roślin, a nawet na nasze zachowanie.. Podczas pełni dochodzi też do większej liczby przestępstw, samobójstw oraz pogorszeń zdrowia. Ale okazuje się, że działa też na naszą wagę!

Okres między jednym, a drugim nowiem trwa 29 dni, czyli dokładnie tyle ile cykl menstruacyjny u zdrowej kobiety. W tym czasie księżyc przechodzi cztery fazy: nów, pierwsza kwadra, pełnia i ostatnia kwadra.

Nasz organizm w 80% składa się z wody, dlatego też podczas pełni zatrzymuje on wodę i gorzej trawimy.
W ostatniej kwadrze, czyli od pełni do nowiu, kiedy księżyca ubywa łatwiej jest nam schudnąć. Przyspieszona jest przemiana materii, nerki szybciej pracują, więc pozbywamy się wody i toksyn z organizmu. W tym czasie też chętniej uprawiamy sport i po prostu czujemy się lepiej.

Gdy nadchodzi nów  "(...) na ludzi, zwierzęta i rośliny działają szczególne impulsy, które powodują, że - na przykład - całodzienny post może zapobiec wielu chorobom, ponieważ gotowość do oczyszczania się ciała jest w tym okresie najwyższa" 

Po nowiu księżyc zaczyna rosnąć, jest to tzw. pierwsza kwadra. Podczas tej fazy organizm magazynuje energie Lepiej przyswaja witaminy oraz nabiera dodatkowych kilogramów. Aby nie przytyć, musimy szczególnie przestrzegać diety.


Tak się złożyło, że akurat dzisiaj przypada pełnia. A więc od jutra jest najlepszy czas na chudnięcie.
Ostatnio trudno jest mi schudnąć, więc spróbuje odchudzać się razem z księżycem. Zobaczymy co z tego wyniknie. :)















NIE PODDAM SIĘ

sobota, 16 listopada 2013

;)

Kolejny post, po 10 dniowej przerwie, tym razem z przyczyn nie zależnych ode mnie.. Niestety, na problemy z komputerem nie mam zbyt dużego problemy, a w tym tygodniu nie miałam do niego dostępu.To w pewnym sensie mnie usprawiedliwia, ale na prawdę chciałabym móc pisać tutaj częściej. Czasami po prostu nie mam pomysłu na temat, a jak już, na przykład planuje od dłuższego czasu napisać post o tym, jak księżyc wpływa na nasze odchudzanie, to znajduje się masa rzeczy i spraw, które są ważniejsze..
Dzisiaj tylko chciałam się tutaj zameldować, że żyje, trzymam dietę, ale gorzej z ćwiczeniem.. Ehhh.. :(
A na jutro planuję post, o którym wspomniałam wyżej, czyli: o tym jaki wpływ ma księżyc na nasze odchudzanie.
Mam nadzieję, że nie skończy się tylko na planowaniu. :)


















NIE PODDAM SIĘ.



 

czwartek, 7 listopada 2013

.. :)

Na samym początku muszę się wytłumaczyć, czemu mnie tyle czasu tu nie był, a więc.. Ostatni tydzień był dla mnie w ciągłym biegu, tak jak zresztą cały październik, ale to dlatego, że obchodziłam urodziny i na weekend była u nas rodzina w domu. Tak jak przez tydzień starałam się ograniczać słodkie, tak w weekend uległam pokusie i skosztowałam troszkę ciast.. Jednak zawzięłam się, i od poniedziałku coraz lepiej mi idzie omijanie słodkości.
Patrząc na moje posty, w prawie każdym pisze, to o tym, że podejmuje wyzwanie z przysiadami, to, że zaczynam treningi obwodowe.. albo ograniczam słodycze, a po jakimś czasie po prostu odpuszczam.. Pisze, że idzie mi coraz lepiej, a przychodzi jakaś rodzinna impreza i dieta idzie w kąt..

Tak jak wczoraj cały dzień było bardzo dobrze, a wieczorem zjadłam hot-doga.. po którym zresztą było mi potem niedobrze (pewnie za karę), ale za to zrobiłam "pure cardio" z insanity i 10min trening pośladków.

Dlatego na razie, nie podejmuje żadnych "dużych" wyzwań, tylko chcę zacząć przestrzegać moją dietę i codziennie ćwiczyć. A potem pomyślę nad wyzwaniami.