Nie było mi łatwo przestawić się na takie zrywanie, mimo, że to tylko 30 min to wizja poleżenia sobie pod ciepłą kołderką przez ten czas, zamiast męczących ćwiczeń w zimnym pokoju była o wiele bardziej kusząca. Jednak dałam radę, najbardziej zmotywował mnie do tego ten obrazek :
Zawsze kiedy chciałam odwrócić się na drugi bok,powtarzałam sobie te słowa i podnosiłam się z łóżka.
Jednak do tej pory moimi porannymi ćwiczeniami było 20 min pedałowania na rowerku, i czasami kilka pajacyków, brzuszków i rozciąganie. Dzisiaj postanowiłam trochę to zmienić, bo przecież 30 minut można lepiej wykorzystać niż tylko na rowerek. Tak więc ułożyłam sobie mniej-więcej mój poranny trening.
Czas trwania: ok 30 minut
10 min - rowerek stacjonarny
ok 5 min- rozciąganie
40 pajacyków
40 brzuszków
20 pompek
60sek. plank
20 przysiadów
Czas zależy od tego jak wcześnie uda mi się wstać, czasami będę dłużej pedałować rowerkiem. :)
Teraz, przede mną trening z Zuzką, trening siłowy-który odpuściłam w piątek i jakieś krótkie cardio.
Dzisiaj 19 dzień wyzwania SQUAT CHALLENGE, czyli 160 przysiadów. Auć. :)
NIE PODDAM SIĘ