wtorek, 22 października 2013

BIEGANIE NOCĄ

Na początku chciałam przeprosić za tak długą nieobecność. Cały weekend jeździłam gdzieś w gości, albo goście przyjeżdżali do nas.. Nie zabrakło też oczywiście pysznych ciast.. Co jak co, ale babcinemu serniczkowi trudno się oprzeć. Niestety, ja troszkę przesadziłam.Czuję, że w przyszłym tygodniu też nie będzie dietetycznie, bo obchodzę urodziny.. ale postaram się nie szaleć.
Dzisiaj mam za sobą godzinę zumby. Wracając spacerkiem do domu postanowiłam, że wyjdę pobiegać. Trzeba korzystać z ostatnich dni/wieczorów ciepła, a tym bardziej gdy na dworze jest tak pięknie. Uwielbiam wieczory, jasno świecący księżyc.. :) Nie miałam dokładnie wyznaczonej trasy, po prostu wyszłam i pobiegłam. Moja kondycja nie jest jeszcze najlepsza, dlatego po ok. 1 kilometrze stwierdziłam, że czas zawrócić. Przebiegłam jakieś 100m i nagle musiałam po prostu przerwać bieg. Ból w podbrzuszu był tak mocny, że nie dałam rady biec dalej, zwolniłam i po prostu szłam. Odczekałam aż ból minie i potruchtałam dalej. Nie licząc marszu przebiegłam 2 km. Więc i tak się cieszę.
Mam nadzieję, że taka pogoda jak dzisiaj nie zniknie nagle, i nie pojawią się przymrozki :(

Ustaliłam nowy/stary cel: 69 kg. Brakuje mi 6 kilogramów.. Daję sobie czas do 1 lutego! 

Mam nadzieję, że uda mi się go osiągnąć wcześniej. Mam motywację, prawdopodobnie w wakacje jadę do Anglii i chcę tam wyglądać dobrze, a nie jak tłuścioch. Najgorsze są słodycze, ale muszę je ograniczyć. Musi mi się w końcu udać !














               NIE PODDAM SIĘ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz